• Były szef Imagisu dał zarobić bratu i koledze



 

W najbliższych dniach sąd zdecyduje o upadłości GPS Konsorcjum (GPSK), firmy, która jeszcze niedawno była jedną z największych na rynku komórek, a dziś oskarżana jest o udział w oszustwach VAT na gigantyczną skalę.

 

Przez GPSK na krawędzi bankructwa balansuje też notowany na NewConnect (NC) Imagis. W zupełnie innej sytuacji są Paweł Z. i Przemysław Kowalski, czyli… brat i dobry znajomy Marcina Niewęgłowskiego, byłego już prezesa Imagisu.

 

Jak brat z bratem

 

Działający w obszarze map cyfrowych Imagis przejął GPSK w dwóch etapach w latach 2011-12, płacąc ponad 22 mln zł (a uwzględniając udział w dywidendzie za 2012 r. — nawet 25,8 mln zł). Około 90 proc. tej kwoty zainkasowały dwie cypryjskie spółki: Venalton Consulting i Tosenco Trading, kontrolowane odpowiednio przez Przemysława Kowalskiego i Pawła Z. Przyjrzeliśmy się im bliżej. Przemysław Kowalski to były już prezes GPSK, ale też wieloletni znajomy Marcina Niewęgłowskiego, do listopada 2014 r. prezesa Imagisu. Razem zaczynali karierę w Metro AG, potem wspólnie pracowali w spółce Media Service

 

— Przemysław Kowalski był dyrektorem handlowym, a Marcin Niewęgłowski — wiceprezesem. Pawła Z. Marcin Niewęgłowski zna jeszcze dłużej, od dziecka — to jego brat. I Przemysław Kowalski, i Paweł Z. od trzech miesięcy są też podejrzani o pranie pieniędzy i udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzającej VAT przy handlu elektroniką, głównie smartfonami. Obaj nie przyznają się do winy.

 

Zakup GPSK poprzedzony był zewnętrznymi wycenami i zgodą rady nadzorczej Imagisu, która akceptowała m.in. warunki finansowe transakcji. Marcin Niewęgłowski zapewnia, że wiedziała też, iż jednym ze sprzedających udziały był jego brat. Zapytaliśmy o to wszystkich trzech członków ówczesnej rady — Pawła Narkiewicza, Mariusza Bławata i Dariusza Grześkowiaka. Wszyscy zgodnie zapewnili, że nie mieli o tym pojęcia.

 

Zarobek a strata

 

Marcin Niewęgłowski podtrzymuje jednak swoje twierdzenie i podkreśla, że zakup GPSK był „ze wszech miar uzasadniony”, co potwierdziły wyniki finansowe Imagisu. Zupełnie inaczej ocenia to jego następca na fotelu szefa notowanej na NC spółki. — Imagis zapłacił za GPSK łącznie 25,8 mln zł, a dywidendy otrzymał 18,9 mln zł. Trzeba pamiętać, że w 2013 r. GPSK połączyło się ze Smart Elektronik, za który Imagis zapłacił kolejne blisko 6 mln zł. Dodatkowo jest ryzyko utraty 2 mln zł z tytułu pożyczek udzielonych GPSK przez Imagis, 3,5 mln zł z tytułu poręczenia kredytu obrotowego oraz 2,7 mln zł z tytułu zakwestionowanego przez fiskusa VAT od transakcji smartfonami z GPSK. Szkody wizerunkowe, jakie Imagis poniósł przez GPSK, trudno nawet oszacować — mówi Rafał Berliński, prezes Imagisu. Zakwestionowany przez fiskusa podatek dotyczy transakcji Imagisu z 2012 r., kiedy kupował smartfony od spółek Dalmax i Nuri, a sprzedawał je GPSK.

 

Te incydentalne transakcje, korzystne dla grupy Imagisu, wynikały z chwilowych braków gotówki w GPSK. To był najszybszy sposób ich przeprowadzenia. Kontrahentów zweryfikowało wcześniej GPSK, dlatego Imagis nie musiał już tego robić — mówi Marcin Niewęgłowski. Zdaniem fiskusa, Dalmax i Nuri to znikający podatnicy, odgrywający kluczową rolę w tzw. karuzelach VAT, a Marcin Niewęgłowski nie dochował należytej staranności przy transakcjach z nimi. Z ustaleń skarbówki wynika też, że zdarzały się przypadki, gdy Imagis płacił za smartfony dopiero po tym, jak sam otrzymał pieniądze od GPSK.

 

Znikający kontrahenci

 

Problemy Imagisu z fiskusem to betka w porównaniu z sytuacją jego spółki córki. Zdaniem skarbówki, GPSK w transakcjach karuzelowych pełniło rolę tzw. bufora i z tego tytułu jego przybliżone zobowiązania VAT tylko za dziewięć miesięcy 2013 r. to prawie 300 mln zł. Fiskus forsuje przy tym nie tezę o niedochowaniu przez GPSK należytej staranności w weryfikowaniu dostawców, ale w ogóle o fikcyjności faktur i dostaw telefonów.

To absurd. Dysponujemy potwierdzeniami odbioru wszystkich partii towaru, a poprawność działań GPSK potwierdziły zewnętrzne audyty podatkowe. Niestety, aktualni włodarze spółki wydają się albo niezainteresowani polemizowaniem z krzywdzącymi decyzjami fiskusa, albo z jakichś powodów nie informują akcjonariuszy o podejmowanych działaniach — mówi Marcin Niewęgłowski.

 

Rafał Berliński odmówił komentowania sporów ze skarbówką. Z ustaleń „PB” wynika jednak, że szef Imagisu odwołał się od decyzji fiskusa. Marcin Niewęgłowski i Przemysław Kowalski podkreślają, że w grupie Imagisu obowiązywały restrykcyjne procedury dotyczące bezpieczeństwa i weryfikacji dostawców, a regulacje z listu ostrzegawczego dla przedsiębiorców handlujących hurtowo elektroniką, autorstwa Ministerstwa Finansów (MF), z sierpnia 2014 r. GPSK wprowadziło już rok wcześniej. Z ustaleń „PB” wynika jednak, że transakcjom GPSK towarzyszyło wiele czynników, które MF wymieniło jako charakterystyczne przy oszustwach — kontrahentami spółki były firmy z niewielkim kapitałem, zarejestrowane w wirtualnych biurach, niekorzystające z własnych magazynów i reprezentowane przez obcokrajowców, kontaktujących się jedynie mejlowo. Duża część z nich okazała się tzw. znikającymi podatnikami.

 

Nieprzypadkowy dostawca

 

Kłopoty z fiskusem ma dziś m.in. Mediamobile, największy dostawca GPSK w najlepszym dla niego 2013 r., kiedy spółka córka Imagisu osiągnęła prawie 1,5 mld zł przychodów. Co wiemy o Mediamobile? To spółka należąca do Venalton Consulting, cypryjskiego wehikułu Przemysława Kowalskiego. Sam szef GPSK był też jej prezesem przez kilka miesięcy. Na kupowaniu smartfonów i sprzedawaniu ich GPSK Mediamobile w latach 2012-13 zarobił na czysto prawie 5 mln zł. I tyle wypłacił cypryjskiemu Venaltonowi w postaci dywidendy. Czy tych pieniędzy nie powinno zainkasować GPSK? — Współpraca z Mediamobile pozwoliła GPSK na diametralne zwiększenie skali działalności, a tym samym osiąganych przychodów i zysków. Dzięki niej GPSK miało zapewniony dostęp do znacznej ilości towarów, nabywanych na korzystnych warunkach. Gdyby nie to, rozwój GPSK byłby istotnie utrudniony — przekonuje Marcin Niewęgłowski. Jego słowom przeczą eksperci rynku dystrybucji elektroniki.

 

— Przez kilka ostatnich lat — kiedy rynek smartfonów przeżywał boom napędzony wyłudzeniami VAT — każdy, kto miał gotówkę, mógł bez problemu kupić dowolne ilości telefonów — zgodnie przekonują rozmówcy „PB”. To nie wszystkie kontrowersje związane z Mediamobile. Marcin Niewęgłowski zapewnia, że za jego czasów Imagis należycie wypełniał obowiązki informacyjne. Czy na pewno? Zgodnie z regulacjami NC, raportowaniu podlegają m.in. istotne umowy, zawarte przez jednostki zależne (takie jak GPSK), jeśli ich wartość wynosi 20 proc. przychodów. Współpraca z Mediamobile zdecydowanie przekraczała ten próg (tylko w 2013 r. sprzedaż Mediamobile do GPSK przekroczyła 600 mln zł), a nigdy nie została zaraportowana.

 

Transakcje w grupie

 

Marcin Niewęgłowski twierdzi też, że Imagis przeprowadził transakcje, dzięki którym zarobił na współpracy z Mediamobile, jednak ze względu na trwające procesy sądowe nie może mówić o szczegółach. Z ustaleń „PB” wynika, że może chodzić o dwie korzystne dla spółki z NC umowy z 2012 r. — z listopada, kiedy Imagis sprzedał udziały w uśpionym jeszcze Mediamobile Venaltonowi aż za 1 mln zł, i z grudnia, gdy Imagis za 2 mln zł zbył wierzytelności upadłej spółki Sword Media (SM), by w sierpniu 2013 r. je odkupić, ale już za… 10 tys. zł (kontrahentem była spółka Pawła Z., Tosenco Trading). Obecny szef Imagisu zwraca jednak uwagę, że sprzedaż udziałów w Mediamobile i wierzytelności SM poprawiły wynik spółki tuż przed wejściem na parkiet w sierpniu 2013 r.

 

Gdyby nie te transakcje, Imagis na koniec 2012 r. miałby nie 2 mln zł zysku, ale 1 mln zł straty. Tosenco i Venalton płaciły przy tym już po otrzymaniu pieniędzy ze sprzedaży udziałów w GPSK — podkreśla Rafał Berliński. Jest jeszcze coś. SM to nieprzypadkowy kontrahent Imagisu. Spółkę współzakładał… Marcin Niewęgłowski, a zarządzał nią jego były wspólnik w interesach Zbigniew Kuczyński. Dług SM w stosunku do Imagisu narastał w latach 2011-12, tymczasem od września 2011 r. udziałowcem SM, z decydującym głosem o losach spółki, był Smart Elektronik, firma z grupy Imagisu (wchłonięta później przez GPSK), a szefem rady nadzorczej — Marcin Niewęgłowski. Z akt upadłościowych spółki wynika też, że to Imagis i spółki z jego grupy były zdecydowanie największymi wierzycielami SM. W 2011 r. spółka miała zaledwie 15,3 mln zł przychodów i straciła na czysto ponad 5 mln zł.

 

Nigdy nie byłem odpowiedzialny za prowadzenie spraw SM, nie miałem więc wpływu na powstanie długu tej spółki wobec grupy Imagisu — mówi Marcin Niewęgłowski. © Ⓟ

 

Opracowanie: