• Czy inwestorzy mogą zmienić NewConnect na lepsze?



© olly - Fotolia.com

Rok 1971, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Uniwersytet Stanforda – Wydział Psychologii. Profesor psychologii Philip Zimbardo wraz z grupą ochotników przeprowadza eksperyment więzienny (znany też jako stanfordzki). Jego celem jest sprawdzenie, jaki wpływ na zachowania ludzi ma sytuacja społeczna, w której się znaleźli. Profesor odkryje jak zachowanie jednostki wpływa na zachowanie grupy i odwrotnie.

 

Zależność tę można także przenieść na parkiet giełdowy i odnieść do relacji na linii spółka publiczna – inwestor indywidualny. Przyjrzyjmy się, jak te relacje budują spółki notowane na rynku NewConnect, gdzie 70% (dane GPW) handlujących to właśnie inwestorzy indywidualni.

 

Niemal na każdej konferencji czy szkoleniu poświęconym obowiązkom informacyjnym emitentów pojawia się temat odpowiedniego prowadzenia komunikacji i traktowania inwestorów mniejszościowych. Jak mantra powtarzane są słowa o otwartości oraz transparentności, które powinny charakteryzować szczególnie spółki z rynku o wciąż ewoluującej wiarygodności jakim jest NewConnect. Można by tutaj mnożyć przykłady emitentów źle lub wcale nie wypełniających swoich obowiązków informacyjnych. Ale skupiając się na nich, wciąż podkreślamy negatywne strony tego rynku.

 

Warto spojrzeć w stronę spółek, które dbają o tę komunikację i oferują szeroki wachlarz możliwości kontaktu dla inwestorów indywidualnych. Dokładają one mnóstwa starań i wysiłków by pokazać, że chcą dialogu z rynkiem. Niestety, często zdarza się, że po drugiej stronie brakuje partnerów do prowadzenia tej komunikacji.

 

W tym miejscu wróćmy na chwilę do początku niniejszego artykułu i wyników eksperymentu profesora Zimbardo, który opisał on w swojej książce „Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?”. Przeprowadzone badanie miało trwać dwa tygodnie, jednak zakończono je już po kilku dniach. Uczestnicy tak silnie zżyli się z odgrywanymi rolami biednych więźniów i brutalnych strażników, iż kontynuowanie tego doświadczenia mogło zakończyć się tragicznie. Jak ten eksperyment można odnieść do relacji spółka – inwestor? Pomyślmy, a gdyby tak w roli strażników więziennych obsadzić inwestorów indywidualnych? Co by się stało, gdyby nagle zaczęli oni w pełni korzystać z przysługujących im praw oraz dostępnych możliwości?

 

Co inwestor robić powinien

 

Prawdą jest, że to sytuacja społeczna narzuca pewne standardy zachowań. Gdy je łamiemy jesteśmy źle postrzegani przez inne jednostki. Niemniej jednak możemy te standardy także tworzyć – szczególnie jeśli są pozytywne, i tym samym wpływać na zachowania innych. Dlaczego zatem inwestorzy indywidualni nie korzystają z tej możliwości?

 

Zgodnie z Ogólnopolskim Badaniem Inwestorów 2014 (OBI 2014) polski inwestor giełdowy ma średnio 38 lat, do 7 spółek w portfelu, nie uczestniczy w walnych zgromadzeniach, a jego doświadczenie inwestorskie to około 8 lat. Ponadto, poświęca on nie więcej niż godzinę dziennie na zdobycie informacji o spółkach, w które inwestuje, korzystając przy tym (w kolejności) z: raportów bieżących i okresowych, serwisów internetowych, stron spółek oraz innych mediów (prasa, telewizja, radio). No i najważniejsze, inwestor ten na ogół trzyma akcje nie dłużej niż rok – a przecież rozwój i wzrost wartości firmy trwają latami. Być może właśnie dlatego spółki z rynku głównego GPW w większości traktują inwestorów indywidualnych jako zło konieczne. Na tej sytuacji swoją przewagę może zbudować rynek NewConnect, gdzie inwestorzy jednostkowi są w przewadze. Zatem mają oni duże szanse wykorzystać swój potencjał względem spółek notowanych na tym rynku. Jakie narzędzia mogą w tym celu użyć?

 

Akcje jak nowe auto

 

Przede wszystkim inwestor indywidualny ma prawo – a nawet obowiązek pytać i prosić o dodatkowe informacje czy wyjaśnienia dotyczące chociażby zawartych w raportach okresowych danych finansowych. Zauważmy, że akcja to taki sam produkt czy towar jak np. samochód. Auto daje nam korzyść w postaci możliwości sprawniejszego, wygodniejszego poruszania się, zaś akcja ma przynieść profity finansowe. Kiedy planujemy dokonanie większej inwestycji czy zakupu, kierujemy się zbiorem informacji, szukamy, sprawdzamy i porównujemy. Czyż nie tak samo powinien działać racjonalny inwestor przed, a także i po nabyciu akcji? Przecież po zakupie auta też o nie dbamy: serwisujemy, myjemy, uzupełniamy poziom oleju czy płynu do spryskiwaczy.

Wiele spółek z rynku NewConnect posiada dedykowany adres e-mail, na który inwestorzy mogą przesyłać pytania. Jeśli taki nie istnieje, zawsze można skorzystać z ogólnego adresu podanego na stronie i zatelefonować z prośbą o przekazanie tej wiadomości kompetentnej osobie. Odpowiedź powinna zostać odesłana w ciągu 24 godzin, jednak nie trzymajmy się tak restrykcyjnie tego terminu. Przygotowanie i odesłanie odpowiedzi często wymaga zebrania dodatkowych danych, uzyskania akceptacji prezesa zarządu lub dokonania poprawek. Jeśli odpowiedź nie przychodzi w ciągu 3 dni, należy się o nią upomnieć. Gdy spółka prześle odpowiedź zbywającą lub też w ogóle nie odpowie pomimo ponagleń, być może warto rozważyć inwestycję w inny podmiot, który okazuje więcej szacunku swoim inwestorom.

 

W OBI 2014 aż 97% ankietowanych przyznało się do nieuczestniczenia w walnych zgromadzeniach. Stanowi to niesamowity kontrast w stosunku do zachodnich spółek publicznych, które przy każdym walnym wynajmują olbrzymie sale by pomieścić setki inwestorów indywidualnych. Czasem chcąc zrozumieć profil działalności emitenta należy poznać zarządzających nim ludzi. Chyba nie ma ku temu lepszej okazji niż udział w walnym zgromadzeniu, zwołanym niemal z miesięcznym wyprzedzeniem. Dodatkowo, daje to możliwość spotkania z innymi inwestorami, których profil również może zainspirować do dalszych inwestycji w tę czy inną spółkę.

 

Inwestor ma także prawo podpowiadać spółce możliwe – jego zdaniem – ścieżki rozwoju. Wielu inwestorów stosuje się do znanej zasady „inwestuj w branże, o których dużo wiesz” i często przekazują emitentom swoje spostrzeżenia oraz uwagi. Mogą one być bardzo celne. Mądry zarząd słucha opinii inwestorów. Wszak wiadomo, że duża część prowadzenia biznesu opiera się na kontaktach międzyludzkich.

 

Pochylmy się teraz nad często podnoszonym argumentem w stosunku do spółek notowanych na rynku NewConnect. Do alternatywnego systemu obrotu wprowadzane są instrumenty finansowe przede wszystkim małych przedsiębiorstw, nierzadko dopiero rozpoczynających swoją działalność. Zdarza się, że nie mają one osoby dedykowanej do kontaktów z inwestorami. Dzieje się tak z różnych powodów: nie uważają tego za konieczne, nie stać ich na zatrudnienie wykwalifikowanego pracownika. Co w takiej sytuacji może zrobić inwestor indywidualny, który widzi potencjał w emitencie i chce mieć w portfelu jego akcje? Można starać się spotkać z członkami zarządu, porozmawiać i poznać ich wizje, plany co do działalności spółki. Dzięki temu późniejsze kontakty i uzyskanie potrzebnych informacji może być dużo łatwiejsze. Można także zaproponować spółce, aby poszukała agencji zajmującej się budowaniem oraz zarządzaniem relacjami inwestorskimi. Nie musi być to największy podmiot na rynku, może być to mniejsza jednostka, która z dużo większą łatwością zaangażuje się we wsparcie dla emitenta i dopasuje kosztowo do jego możliwości.

 

Wiele się mówi złego o rynku NewConnect: że jest mało płynny, że emitenci nie dbają o komunikację. Zamiast narzekać i omijać rynek, na którym jest przynajmniej setka interesujących i odpowiedzialnych emitentów, inwestorzy indywidualni powinni stać się niejako strażnikami więziennymi, którzy pokażą spółkom, jakiej komunikacji oczekują. Powinni jednak pamiętać o tym, iż emitenci nie dokonają poprawy z dnia na dzień. Budowanie wartościowego i stabilnego akcjonariatu trwa co najmniej rok, czyli dłużej niż statystyczny inwestor indywidualny trzyma określone akcje w portfelu.

 

Wiedząc, iż dobrze prowadzona polityka komunikacyjna spółki buduje jej wartość, zauważmy także, iż wymagający inwestorzy, zmuszający emitenta do dostarczania wyczerpujących, rzetelnych i zrozumiałych komunikatów, sami przyczyniają się do tworzenia wartości tej spółki, a tym samym do zwielokrotnienia wartości swoich portfeli. O czym powinni pamiętać zarówno emitenci – zwłaszcza notowani na rynku Newconnect – jak również inwestorzy indywidualni.

 

Opracowanie: