• Relacje inwestorskie jak angielski trawnik



Relacje Inwestorskie jak angielski trawnik

 

Na zaufanie inwestorów trzeba często pracować latami. Zniszczyć je może jeden kwartał złych wyników finansowych, kiedy to spółka zamyka się na komunikację z inwestorami.

 

Już wiem o co chodziło Prezesowi Adamowi Maciejewskiemu, gdy dosyć często używał sformułowania „short termism”. Wszyscy chcą osiągnąć wszystko szybko i możliwie małym nakładem sił. Planowanie jakichkolwiek działań w długim, wieloletnim terminie wykracza często poza postrzeganie kogokolwiek.

Relacje z inwestorami indywidualnymi nie opłacają się w krótkim terminie

Taki sposób myślenia, planowania i działania wynika z tego, że zarządy spółek giełdowych są oceniane znacznie częściej niż co kilka lat. Po każdych wynikach kwartalnych akcjonariusze zadają pytanie „dlaczego zysk jest taki niski?”. Przy takiej presji otoczenia nie ma nic dziwnego w tym, że zarządy odkładają na półkę wszelkie cele strategiczne, na które trzeba pracować latami, a efekt jest niepewny. Lepiej i na pewno wygodniej jest skupić się na problemach dnia codziennego.

 

Teraz widzę, że short termism jest chorobą, na którą cierpi większość działań z zakresu relacji inwestorskich. Wszyscy najchętniej efekty dzisiejszych inwestycji widzieliby już po miesiącu, czy też dwóch. Ileż to razy słyszałem od przedstawicieli spółek giełdowych, głównie z działów IR, wypowiedzi typu: „zrobiłem jeden czat inwestorski, ale nie widzę, żeby mi płynność wzrosła” albo „zrobiłem jedno spotkanie z inwestorami i przyszło mało osób, nie robię kolejnego, bo nikt się moją spółką nie interesuje” ewentualnie „tydzień temu odświeżyłem stronę www poświęconą relacjom inwestorskim i nie widzę wzrostu zainteresowania”. Tradycyjnie po polsku, czyli szybko i niechlujnie.

"IR to tylko koszt"

Część zarządów spółek w związku z powyższym postrzega działania IR z inwestorami indywidualnymi jedynie jako źródło kosztów. A skoro codzienność to walka o lepszy wynik finansowy w kolejnych kwartałach, to takie koszty najłatwiej się obcina. Przecież nic się nie stanie jak spółka przestanie się komunikować z inwestorami indywidualnymi. Oczywiście, w krótkim terminie nie stanie się nic. Podobnie jak w krótkim terminie nie będzie widać żadnych efektów jak właśnie zacznie się aktywnie działać.

 

W ostatnim tygodniu odbyła się konferencja „Relacje inwestorskie z inwestorem indywidualnym według najlepszych wzorców zachodnich”. Jeden z wykładów poprowadziła Andrea Wentscher z działu IR spółki BASF SE. Na pytanie jednego z uczestników co trzeba robić, aby osiągać tak znakomite efekty w komunikacji z inwestorami indywidualnymi jakie osiąga BASF, udzieliła odpowiedzi, że trzeba wszystkie niezwykle proste działania wykonywać bardzo, bardzo, ale to bardzo długo. Tylko tyle i aż tyle.

Jak angielski trawnik

Relacje inwestorskie z inwestorami indywidualnymi przypominają pod tym względem uprawę trawnika. Według anglików należy go codziennie podlewać, dwa razy w tygodniu kosić i już po 200 latach uzyskamy idealny trawnik. Zaniedbanie tej procedury na miesiąc potrafi zniszczyć efekty wielu lat pracy. Podobnie jest z relacjami inwestorskimi. Na efekty, czyli zainteresowanie i zaufanie inwestorów trzeba pracować latami. Wszystko można zniweczyć w jeden kwartał, odwracając się plecami do inwestorów, w okresie nieco gorszych wyników finansowych.

 

Opracowanie:

 

SII