• Nie ma łatwych pieniędzy



Nie ma łatwych pieniędzy

 

Czy obligacje oprocentowane na 12% w skali roku to świetna okazja inwestycyjna, czy mrzonka, która skończy się upadłością emitenta? Obligacje korporacyjne mogą być i jednym i drugim. Aby nie okazały się tym drugim trzeba pamiętać o jednej podstawowej zasadzie...

 

Czy obligacje oprocentowane na 12% w skali roku to świetna okazja inwestycyjna, czy mrzonka, która skończy się upadłością emitenta? Obligacje korporacyjne mogą być i jednym i drugim. Aby nie okazały się tym drugim trzeba pamiętać o jednej podstawowej zasadzie obowiązującej na każdym rynku - „nie ma łatwych pieniędzy”.

Lokata jako punkt odniesienia

W praktyce oznacza to, że chcąc kupić papiery wartościowe o ponadprzeciętnej stopie zwrotu należy podjąć ponadprzeciętne akty staranności i ostrożności. W czasach, gdy lokaty bankowe oscylują wokół 2-4%, obligacje korporacyjne zdają się być alternatywą wartą rozważenia. Nie bez przyczyny jednak lokaty bankowe są na takim poziomie oprocentowane. Stopa oprocentowania oferowanych lokat stanowi zazwyczaj optymalną kwotę zysku jaką bank jest wstanie wypłacać bez nadmiernego lub zbyt ryzykownego obciążenia dla siebie.

 

Skoro bank oferuje stopę zwrotu od powierzonych mu środków na lokacie na poziomie 2-4%, to należy, nie tylko zastanowić się, czy emitent będzie wstanie wypłacić nam odsetki na trzy- lub czterokrotnie wyższym poziomie, ale przede wszystkim to zweryfikować.

Oferta publiczna a prywatna

Inwestowanie w papiery wartościowe nieodłącznie wiąże się z rykiem inwestycyjnym. Całkowicie ryzyka inwestycyjnego wyeliminować się nie da, można je natomiast znacząco zmniejszyć. Wymaga to jednak podjęcia odpowiedniego wysiłku analitycznego. Skoro emitent oferuje obligacje na 12% w skali roku, należy sprawdzić, czy cele na które zamierza przeznaczyć pozyskane z emisji środki są wstanie przynieść na tyle wysoki zwrot, by miał z czego spłacić obligatariuszy.

 

Łatwiej jest to zweryfikować w przypadku obligacji emitowanych w trybie oferty publicznej, większość niezbędnych materiałów zawiera bowiem w takim przypadku prospekt emisyjny. Należy jednak pamiętać, że Komisja Nadzoru Finansowego weryfikuje prospekt pod kątem jego zgodności z wymogami prawa, a nie w aspekcie czy opisany w nim biznes ma szanse powodzenia.

 

Trudniej mają osoby uczestniczące w ofertach prywatnych, zwłaszcza podmiotów, których papiery wartościowe nie zostały jeszcze dopuszczone do obrotu na rynku regulowanym, ani nawet w alternatywnym systemie obrotu. W przypadku takich ofert nie ma obowiązku sporządzania prospektu emisyjnego. Podmioty takie nie podlegają też nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Dlatego też inwestor musi na własną rękę zgromadzić najważniejsze informacje o spółce.

Niezbędna dokumentacja

Samo sprawozdanie finansowe za ostatni rok obrotowy może nie być wystarczającym źródłem informacji. Weryfikacji przez inwestora powinien podlegać m.in. stan wierzytelności Spółki oraz stan jej zobowiązań, stan przysługujących spółce praw rzeczowych i obligacyjnych, stan jej środków trwałych, a także lista najważniejszych umów zawartych przez spółkę oraz wynikających z nich zobowiązań. Dodatkowo warto zapoznać się z dokumentacją spółki znajdującą się w Krajowym Rejestrze Sądowym, w tym w szczególności statutem spółki oraz uchwałami, które zostały podjęte jeszcze przed objęciem lub nabyciem papierów wartościowych, a których skutki będą widoczne dopiero po zainwestowaniu środków finansowych. Weryfikacji należałoby poddać również biznes plan, czy też strategię rozwoju spółki.

Wyśrubowane żądania?

Emitent oczywiście może nie mieć ochoty dzielić się tak dogłębną wiedzą na swój temat, ale i inwestor nie ma obowiązku inwestowania w niesprawdzony podmiot. Jeżeli już na etapie, kiedy teoretycznie emitentowi najbardziej zależy na inwestorze są trudności z pozyskaniem o nim informacji, to można przypuszczać, że później będzie tak samo. W takiej sytuacji warto dwa razy zastanowić się nad zasadnością powierzania środków. Udzielanie finansowania bez analizy wskazanej powyżej dokumentacji jest uprawianiem hazardu, a nie inwestowaniem. Porównując to do wymogów jakie emitent musiałby spełnić chcąc pozyskać kredytowanie z banku jest to i tak tylko niewielka część dokumentacji jaka byłaby wymagana. Dodatkowo obligatoryjnie doszedłby wymóg przedstawienia złożonych PITów, czy wyciągów z kont bankowych za ostatni rok. Bank standardowo zweryfikowałby też potencjalnego pożyczkobiorcę w Biurze Informacji Kredytowej, a także pozostałych rejestrach dłużników.

 

Zaproponowane powyżej podejście do inwestowania ma też drugą stronę medalu, oznacza bowiem znaczące zwiększenie aktywności po stronie inwestora. Niejednokrotnie może, np. oznaczać potrzebę skorzystania z pomocy radcy prawnego lub adwokata bądź też innej specjalności doradcy. Do Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych nierzadko trafiają zapytania z prośbą o weryfikację treści podpisywanych umów inwestycyjnych.  SII wspiera swoich członków pomagając w ocenie ich poprawności i bezpieczeństwa. 12% to kusząca propozycja inwestycyjna, żeby nie okazała się mrzonką należy pamiętać, że nie ma łatwych pieniędzy. Trzeba włożyć odpowiednio dużo wysiłku i zachować sporą dozę ostrożności, aby dokonana inwestycja przyniosła w przyszłości zysk na oczekiwanym poziomie.

 

Opracowanie:

 

SII