• Relacje inwestorskie jak kredyt na odkurzacz



Relacje inwestorskie jak kredyt na odkurzacz

 

Relacje inwestorskie polegają na zaufaniu. To budowanie reputacji spółki przez długie lata. Są to często niezauważalne drobne czynności, które na samym końcu składają się na obraz spółki, który można określić tak: „ta spółka nie robi inwestorom psikusów”.

 

To jest trochę tak, że inwestorzy kupując akcje spółki testują ją, sprawdzają. I jeżeli spółka przez lata regularnie dobrze się kojarzy inwestorom, to nabierają do niej zaufania, przesuwają swój indywidualny próg, czyli to ile pieniędzy mogą spółce powierzyć. Oto lista zachowań, które lubią inwestorzy:

 

  • regularne i przewidywalne płacenie dywidendy,
  • regularnie spłacanie kolejnych emisji obligacji,
  • terminowe publikacje raportów okresowych,
  • brak przysłowiowych „trupów w szafie” - takich jak przypadek wielu spółek z polskiego rynku z 2008 roku, które niespodziewanie ujawniły posiadanie toksycznych opcji walutowych. Po takich „rewelacjach”, które z reguły mają swoje odzwierciedlenie w tąpnięciu kursu na giełdzie, zaufanie trzeba odbudowywać latami, a często jest to w ogóle niewykonalne,
  • brak dziwnych operacji na akcjach - w szczególności mam na myśli splity, które sprowadzają notowania akcji do wartości groszowych,
  • przewidywalne wyniki finansowe - brzmi trywialnie, ale to klucz do wszystkiego.

 

Można ogólnie to nazwać pakietem zachowań, poprzez realizację których spółka dowodzi, że potrafi „posługiwać się rynkiem kapitałowym”. Wie po co znalazła się na giełdzie, komunikuje się z inwestorami, traktuje swój byt na rynku niezwykle poważnie.

 

Przypomina mi to trochę procedurę stosowaną przez młodych ludzi, którzy przygotowując się do wzięcia dużego kredytu hipotecznego na kilkaset tysięcy złotych, biorą odkurzacz na raty w jakimś elektromarkecie. Trochę bez sensu, prawda? Kupują na raty odkurzacz za 300 zł, gdy tymczasem za chwilę będą się ubiegać o kwotę tysiąckrotnie większą. Czy bank nie stwierdzi przez to, że skoro takiego młodego człowieka nie stać na odkurzacz za 300 zł, to czy udzieli mu kredytu hipotecznego? Okazuje się, że tok myślenia powinien być inny. Oni budują swoją historię kredytową. Kupując taki produkt na raty, kredytobiorca udowadnia przed bankiem, że potrafi się posługiwać instrumentami finansowymi. Skoro regularnie i planowo spłaca kredyt za odkurzacz, obsługuje prawidłowo kartę kredytową i linię kredytową w rachunku osobistym, to znaczy, że można mu zaufać.

 

Nie przypomina to trochę relacji inwestorskich? Jeżeli spółka regularnie nie zawodzi zaufania inwestorów, to dowodzi tym, że wie o co chodzi na rynku kapitałowym i może liczyć na ich odzew przy kolejnej emisji akcji, emisji obligacji, itd. Proste? Oczywiście, że proste. Tylko realizacja jest nieco trudniejsza, ale mechanizm jest identyczny jak przy kupnie odkurzacza na raty.

 

Opracowanie:

 

SII