Producent łódek z NewConnect szybko zwiększa sprzedaż i inwestuje w kompozyty. Za rok ma być na głównym rynku.
Sztormy na rynkach finansowych nie przeszkadzają producentom łódek. Notowana na NewConnect spółka Admiral Boats z pomorskiego Bojana zaczynała działalność w 2008 r. i miała wtedy 2,5 mln zł przychodów. W ubiegłym roku przychody sięgnęły już 40,1 mln zł — a w tym roku, zgodnie z prognozą, mają urosnąć o 63 proc., do 66 mln zł. — Mamy już na ten rok zamówienia na ponad 50 mln zł — to niemal limit naszych obecnych możliwości produkcyjnych — a ciągle spływają nowe. To znaczy, że nie będziemy mieć problemu z realizacją prognozy finansowej pod względem przychodów. Udało nam się też pozyskać akcjonariuszy instytucjonalnych — próg 5 proc. przekroczył niedawno fundusz Metlife Amplico TFI, a wkrótce powinien dołączyć do niego kolejny — mówi Andrzej Bartoszewicz, prezes Admiral Boats.
Spółka produkuje ponad 60 modeli łodzi. W ubiegłym roku zarobiła na tym na czysto 1,5 mln zł (22 proc. poniżej prognozy), w tym ma to być już 6,4 mln zł, a w przyszłym — nawet 13 mln zł.
— Naszym głównym rynkiem jest Holandia — w 2012 r. trafiło tam ok. 40 proc. produkcji. Ponad 20 proc. łódek płynie do Norwegii, a 10 proc. — do Niemiec. Rozważamy uruchomienie w tych krajach własnych salonów z łódkami, ale na pewno jeszcze nie w tym roku. Na razie inwestujemy w produkcję i realizujemy sprzedaż przez sieć dealerów — mówi Andrzej Bartoszewicz. Według niego, Polska na razie nie jest znaczącym rynkiem dla producentów łódek.
— Sprzedają się tu pojedyncze egzemplarze, choć powinno się to zmienić wraz z rozbudową infrastruktury wodnej. W tym roku nowychklientów będziemy szukali raczej na południu Europy, szczególnie we Włoszech i Francji — mówi prezes Admiral Boats.
Spółka na razie nie wypłaca dywidendy i reinwestuje wszystkie zyski. Zdobywa też kapitał z emisji akcji i obligacji.
— Zaczynaliśmy od jednej hali produkcyjnej, teraz mamy sześć i robi nam się ciasno. W tym roku na zwiększenie mocy planujemy wydać 12 mln zł — chcemy m.in. kupić lub postawić halę, która umożliwi nam produkcję jednostek większych niż 9,5-metrowe. Pod koniec tego roku lub w pierwszym kwartale przyszłego chcemy przenieść się na GPW — wybieramy właśnie autoryzowanego doradcę i niedługo zaczniemy prace nad prospektem — mówi Andrzej Bartoszewicz. Admiral Boats zaczyna też budowanie drugiej biznesowejnogi, która ma pozwolić na ustabilizowanie przychodów, dziś mocno wahających się między poszczególnymi kwartałami.
— Admiral Composites już produkuje elementy kompozytowe do autobusów na podwoziu Iveco, wkrótce podpiszemy kontrakt na dostawę części do pociągów jednego z francuskich producentów, będziemy też produkować m.in. elementy do wiatraków w elektrowniach wiatrowych. Spodziewamy się, że w ciągu 2-3 lat ten biznes będzie przynosił nam 80-100 mln zł przychodów — mówi Andrzej Bartoszewicz.
Opracowanie: