• Arrinera znów wjeżdża na wokandę



husaria_biuletyn

Spółka budująca supersamochód pozwała do sądu przedstawiciela serwisu z grupy Agory. Szykuje też kolejny proces.

 

 „Przez chwilę nie widać nic. Aż zagrzmiało coś i dźwięk się uczynił, jakby w tysiącu kuźni kowale młotami bili. (…) Husaria już rozpuściła konie. Boże, co za impet!” — takim cytatem z „Potopu” wspiera się Arrinera budująca samochódHussarya.

 

To spółka kontrolowana przez  Veno, notowana na NewConnect, która od kilku lat, wciąż bez efektu, buduje pierwszy polski supersamochód. Lepiej idzie jej na polu prawnym. Parafrazując Sienkiewicza: samochodu na ulicach nie widać, ale spółka z impetem wkracza na wokandę. Warszawski sąd rozpatruje kolejną już sprawę związaną z ochroną dobrego imienia spółki i jej menedżerów.

 

Nie zamierzam panu deklarować konkretnej daty debiutu samochodu. Co do sądów: nie chcemy tego robić, ale nie możemy przyzwalać na to, by kłamano na nasz temat — tłumaczy Arkadiusz Kuich, prezes  Veno.

Inwestorzy, którzy kupowali akcje spółki skuszeni wizjami Arrinery, niecierpliwią się, czekając na jej motoryzacyjny sukces. Nerwy traci też część obserwatorów, która jeszcze niedawno kibicowała projektowi. Zastrzeżenia co do powodzenia projektu mają także niektórzy przedstawiciele rynku motoryzacyjnego.

 

Efekt? Nie tylko niska wycena spółki matki, ale też medialne echa atmosfery niepewności wokół  Veno i jego motoryzacyjnego dziecka. W tym roku m.in. kilkaset tysięcy internautów obejrzało krótki wideoreportaż Jacka Balkana z serwisu Moto.pl, należącego do  Agory. Krytyczny wobec Arrinery materiał długo wisiał na głównej stronie Gazeta.pl i bardzo rozsierdził szefów motoryzacyjnego projektu. Tak bardzo, że opublikowali kilkustronicowe wyjaśnienie oraz skierowali sprawę do sądu.

 

Pierwsza rozprawa przeciwko Juliuszowi Szałkowi, wydawcy Moto.pl, odbędzie się w styczniu. — Domagamy się sprostowania nieprawdziwych informacji, jakie pojawiły się w materiale wideo, a Jacka Balkana czeka zapewne proces cywilny ze strony Arrinery i roszczenia finansowe. Po publikacji materiału obniżył się kurs akcji  Veno, materiał mógł mieć też wpływ na decyzję giełdy, która wówczas debatowała, czy wpuścić Arrinerę na NewConnect, i zamiast pozytywnej decyzji wysłała do spółki kolejne pytania — tłumaczy Arkadiusz Kuich. Przedstawiciel serwisu należącego do  Agory ma w sprawie wniosków Arrinery odmienne zdanie.

 

Nie opublikujemy pism Arrinery, bo nie są one sprostowaniem w myśl prawa. Zajęli się tą kwestią prawnicy  Agory. Spotkamy się w sądzie — mówi Juliusz Szałek.

Serwis  Agory nie jest jedynym celem prawniczej odsieczy Arrinery i  Veno. — Policji nie udało się namierzyć blogera, który przez długie miesiące wypisywał o nas niestworzone historie, jednak udało się znaleźć osobę, która na jednym z forów nazwała m.in. mnie złodziejem — tłumaczy Arkadiusz Kuich.

 

Prezes  Veno przyznaje, że zdarza mu się wnioskować do właścicieli forów internetowych o usunięcie wpisów naruszających dobre imię spółek z grupy kapitałowej Veno. Zapewnia też, że w najbliższych miesiącach Arrinera będzie walczyć o dobrą markę także w biznesowy sposób — wkrótce ukończy kolejny etap prac nad samochodem Hussarya i nie porzuca planów wejścia na NewConnect.

 

Opracowanie:

 

newconnect.pb.pl