• Insider trading – okazja czyni złodzieja



Rzymski poeta Owidiusz stwierdził, że w miarę wzrostu bogactw, rośnie i chciwość - im więcej kto ma, tym więcej pragnie. Mimo, że od czasów mu współczesnych minęło już ponad 2000 lat, jego stwierdzenie, nie straciło racji bytu. Bo co, jak nie chciwość łączy założyciela Enronu, spółki inwestującej w gazociągi i elektrownie - Kennetha L. Lay'a z pochodzącym ze Sri Lanki właścicielem funduszu inwestycyjnego Raj Rajaratnamem oraz gwiazdą telewizji „śniadaniowej” Marthą Stewart. Wszystkie te osoby kierowane właśnie tym sentymentem, dopuściły się czynów, które nie mają wiele wspólnego z szeroko pojętą etyką. Zostały one oskarżone o wykorzystanie tajnych informacji, zdobytych  m. in. przy użyciu takich narzędzi jak korupcja, w celu podejmowania korzystnych dla siebie decyzji giełdowych, czyli o tzw. insider trading.

 

Czym jest Insider Trading?


Insider trading (lub Insider dealing) oznacza wykorzystywanie lub ujawnianie informacji nieudostępnionej publicznie, najczęściej przez podmioty zatrudnione w spółce (stąd zbitka słów insider trading), bądź osoby mające uprzywilejowany dostęp do informacji poufnej. Do osób tych należą między innymi brokerzy i audytorzy. Jakie informacje są cenne? Przede wszystkim korekta prognoz finansowych, planowane fuzje lub przejęcia, podpisanie umowy mającej duże znaczenie dla spółki, pozyskanie nowego intratnego kontraktu, czy przeciwnie fiasko ważnych negocjacji czy porażka projektu.

 

Michael DouglasPo raz pierwszy opinia publiczna mogła zapoznać się szerzej z problemem insider trading’u  w znanym filmie Olivera Stone’a z 1987 roku, pt. „Wall Street”. Kontrowersyjny bohater filmu, odnoszący sukcesy makler giełdowy Gordon Gekko (Michael Douglas), istotę swojej działalności wyjaśniał w następujący sposób: „Informacje to najcenniejszy towar. Szaraczki inwestują na chybił trafił, ja nigdy tego nie robię. Stawiam na pewniaków. Czekam na informacje, nieważne, jak je zdobędziesz”. Zasadę tę wyznawał również, Raj Rajaratnam, który pytany o sukcesy (jego fundusz Galleon Group, osiągał ponad 20% stopy zwrotu rocznie) odpowiadał, że zawdzięcza wszystko codziennej, 14-godzinnej pracy i długim rozmowom z zarządami spółek, w które inwestował. Jak się później okazało, podczas tych rozmów zdobywał tajne informacje, między innymi przez korupcję. W spektrum działań Rajaratnama były m.in.  Goldman Sachs, Google, Hilton czy Intel, co pokazuje z jak dużego kalibru problemem mamy do czynienia.

 

Historia Enronu wstrząsnęła całym światem finansów. Firma swego czasu była uważana za modelowy przykład prowadzenia biznesu. Spółka Enron powstała w 1985 roku w wyniku fuzji dwóch potężnych firm gazowych Houston Natural Gas i InterNorth. Rozwijała się dynamicznie inwestując w gazociągi i elektrownie i w ciągu 15 lat znalazła się na siódmym miejscu listy 500 największych firm magazynu Fortune - w 2000 r. jej obroty sięgnęły 100 mld dol. Firma zatrudniała kilkadziesiąt tysięcy ludzi, przez trzy lata znajdowała się w grupie 100 najlepszych pracodawców. Enron organizował pomoc dla ofiar zamachu 11 września i ich rodzin, otaczał opieką pracowników poszkodowanych przez powódź i inne klęski losowe, wspierał Czerwony Krzyż, zdawał się być wzorem lidera pod każdym względem. Ku zaskoczeniu (niezainteresowanych oczywiście…) 2-go grudnia 2001 roku Enron ogłosił bankructwo, którego wartość szacuje się na ok. 60 miliardów dolarów. W rezultacie bankructwa koncernu, tysiące ludzi straciło pracę, a posiadacze akcji koncernu ponieśli wielkie straty, często tracąc dorobek całego życia. Przyczyną zaistniałej sytuacji było wyjście na jaw, że Enron ukrywa swoją prawdziwą sytuację za pomocą prowadzenia kreatywnej księgowości. Spowodowało to utratę zaufania inwestorów, banków, wierzycieli i pociągnęło lawinę żądań finansowych. Ceny akcji spółki spadły z powyżej 90 USD do poniżej 4 USD. Sprawozdania zatwierdzane były przez audytorów renomowanej firmy Arthur Andersen, której to, ze względu na wielomilionowy kontrakt (w 2000 r. było to 52 mln USD) nie opłacało się działać zgodnie z zasadami. Wszystko działo się za zgodą założyciela Enronu - Kennetha L. Lay'a. Jeszcze na kilka miesięcy przed upadkiem, on sam namawiał inwestorów do kupowania akcji firmy. Ken Lay zarobił w ciągu czterech lat 205 mln dol.

 

Marthę Stewart (z domu Kostyra) również oskarżono o insider trading. Zarzut dotyczył sprzedaży w grudniu 2001 r. akcji farmaceutycznej firmy ImClone o wartości 45 tys. dol. na dzień przed ich gwałtownym spadkiem z powodu niedopuszczenia na rynek jednego z leków na raka. Martha miała to zrobić po informacji jakiej udzielił jej makler, a mianowicie, że akcji pozbywa się szef tejże firmy Samuel Waksal (wkrótce zresztą został aresztowany i skazany za grubsze nadużycia). Oskarżenie było szokiem dla milionów Amerykanów, dla których elegancka Stewart, demonstrująca w telewizji sposoby przyrządzania sałatek i dekoracji mieszkań, była uosobieniem cnót domowo-rodzinnych rodem z lat 50.

 

A jak to jest u nas? Nie mamy (na szczęście) w naszej historii tak spektakularnych (wykrytych) nadużyć związanych z insider trading’em. Nie oznacza to jednak, że nasi inwestorzy są czyści jak łza. Takim niechlubnym przykładem może być pierwszy w Polsce ukarany za wykorzystanie informacji poufnych na warszawskim parkiecie, prezes Suwar Henryk Owczarek (w 2005 r.). Tuż przed opublikowaniem dobrych wyników za II kwartał 2004 r. kupił akcje swojej spółki. Po ich ogłoszeniu kurs akcji wzrósł w ciągu dwóch dni o blisko połowę. Prezes Owczarek tłumaczył wtedy, że doszło do niefortunnego zbiegu okoliczności.

 

Opłaca się?


Jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o kary?  Bohater filmu „Wall Street” został skazany na 8 lat więzienia, z którego wyszedł w II części filmu („Wall Street: Pieniądz nie śpi” z 2010 roku). Przechodząc do świata realnego, pierwszy bohater naszego artykułu - Raj Rajaratnam, został skazany w 2011 roku na 11 lat więzienia i 10 mln dolarów grzywny. Chociaż to jeden z najsurowszych wyroków za insider trading w historii skandali związanych z nowojorską giełdą, to i tak jest on o wiele niższy, niż żądała prokuratura. Oskarżyciele chcieli bowiem posłać byłego szefa funduszu hedgingowego do więzienia na prawie 25 lat, sąd  kierował się jednak słabym stanem zdrowia oskarżonego. W przypadku Enronu także padł wyrok skazujący. W tym przypadku poza Lay’em został skazany także były prezes  spółki - Jeffrey Skilling. Skillingowi udowodniono ponad 20 zarzutów oszustwa, m.in. defraudacji, handlu akcjami z wykorzystaniem informacji poufnych oraz okłamywania audytorów, został skazany na 24 lata pozbawienia wolności. Współoskarżony w sprawie, założyciel Enronu Kenneth Lay, został uznany za winnego tego samego dnia, jednak zmarł w lipcu 2006 roku na chorobę serca i nie zdążył odpokutować win w więzieniu. W przypadku Marthy Stewart, władze wycofały oskarżenie o nielegalną transakcję i zamiast tego zarzuciły jej kłamstwa w śledztwie. W marcu 2004 r. sąd uznał ją za winną, a w czerwcu skazał na karę więzienia. Jej reputacja zdawała się na zawsze splamiona; prasa rozpisywała się o bezwzględności Stewart jako szefowej przedsiębiorstwa. Telewizja CBS wycofała z ramówki jej codzienny poranny program. Akcje Martha Stewart Living Omnimedia Inc. spadły o dwie trzecie wartości wskutek wycofywania ogłoszeń z jej programów telewizyjnych i pism ilustrowanych.

 

W Polsce za ujawnienie danych poufnych grozi grzywna do 2 mln zł i/lub kara pozbawienia wolności do 3 lat. Kto zaś z nich skorzysta, może otrzymać grzywnę do 5 mln zł i/lub od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. To tylko teoria. Nikt jeszcze za takie przestępstwo nie został skazany na karę wiezienia. Najwyższe kary to grzywny do kilkuset tysięcy złotych i odebranie licencji (jeśli chodzi o Henryka Owczarka otrzymał on karę 100 tys. zł. grzywny).

 

Ciekawym przypadkiem jest sprawa PGNiG. 6 sierpnia 2008 r., na tydzień przed opublikowaniem wyników PGNiG za II kw., kurs akcji spadł aż o 7,73 proc. Odpowiedni urząd słusznie założył, że sprzedający otrzymali poufne informacje na temat gorszych niż spodziewane rezultatach firmy. Wszczął postępowanie, docierając do e-maili, billingów oraz samych nagrań rozmów, uzyskanych z domów maklerskich i funduszy inwestycyjnych. Okazało się, że informacja wyciekła za pośrednictwem pracownika departamentu relacji inwestorskich PGNiG i trafiła do jednego z inwestorów. Ten zaś podzielił się złą nowiną z innymi. Urząd ustalił, że rozmowy na ten temat prowadziło aż 18 osób. KNF skreślił z listy dwóch doradców inwestycyjnych i zawiesił maklera z DI BRE. Sprawą zajęła się też prokuratura.

 

Zgodnie z obowiązującym prawem Komisja Nadzoru Finansowego, w ramach sprawowanego nadzoru, może zastosować szereg kar o charakterze administracyjnym. Może to być kara finansowa czy skreślenie z listy doradców inwestycyjnych osób, które dopuściły się insider trading. Warto pamiętać, że przed nałożeniem kary Komisja prowadzi postępowanie wyjaśniające, w toku którego zainteresowane osoby lub podmioty (działające także przez swoich pełnomocników) mogą składać wyjaśnienia, zaś decyzja Komisji jest zaskarżalna. Przed odwołaniem się od decyzji Komisji należy rozważyć nie tylko jej prawne aspekty, ale też zwrócić uwagę na biznesowe i reputacyjne konsekwencje, a także innego rodzaju wpływ decyzji o ukaraniu na podmiot , którego dana decyzja dotyczy.

 

W związku z kryzysem temat zaostrzenia kar dla łamiących prawo finansistów stał się tematem bieżącym wśród europejskich polityków. Jose M. Barroso, szef Komisji Europejskiej powiedział niedawno: „Nie jesteśmy przeciw sektorowi finansowemu. Trzeba jednak karać tych, którzy zachowują się skrajnie nieodpowiedzialnie. A nawet popełniają przestępcze nadużycia”. Propozycje rozszerzają obecne przepisy UE przeciw nielegalnemu wykorzystywaniu poufnych informacji na rynkach finansowych (insider trading) oraz przeciw niedozwolonym manipulacjom na rynku poprzez m.in. rozpowszechnianie fałszywych informacji. Bruksela chce, by wszystkie kraje UE karały te praktyki, ale decyzję o sankcjach wobec osób i firm (np. domów maklerskich) zostawia państwom Unii. W tym momencie, np. Bułgaria, jest jedynym krajem UE bez sankcji za insider trading i manipulacje na rynku.

 

Największy problem, jeśli chodzi o insider trading, polega na charakterze popełnionego czynu. Jest on bardzo trudny do wykrycia. Możliwości wycieku informacji jest bardzo wiele. Poczynając od samej góry, tj. zarządów i prezesów spółek akcyjnych, przez kadrę pracowniczą, do agencji konsultingowych czy nawet PRowych. W każdym przypadku wejście w posiadanie informacji, którą będzie można wykorzystać dla swojej korzyści, może prowadzić do pokusy jej użycia. Stąd też wynika niska wykrywalność i karalność przestępstw giełdowych, inwestorom i menedżerom opłaca się więc ryzykować. Trudno to wykryć, bo na ogół, zainteresowani nie kupują akcji na własny rachunek, ale cioci, babci czy kolegi. Śledczy muszą monitorować długi łańcuszek powiązań. Tymczasem finansiści i gracze giełdowi to jedni z najkreatywniejszych ludzi, jakich można sobie wyobrazić. Bardzo podatnym rynkiem na tego typu manipulacje może być rynek NewConnect ze względu, na wielkość notowanych na nim spółek.

 

Zainteresowanym tematem proponuję poszukanie informacji na temat następujących osób: Raji Goel, Rajat Gupta, Ivan Boesky, Michael Milken, David Sokol (związany z Buffetem) Daniella Chiesi (Mata Chari Wall Street), James McDermott, Zvi „Octopussy” Goffer, James Fleishman, Walter Shimoon (Apple)

 

Opracowanie:

 

Ipo.pl